Na ulicy Stanisławowskiej, w bożonarodzeniową noc, doszło do nietypowej kolizji, która przyciągnęła uwagę służb porządkowych. W samym centrum zdarzenia znaleziono rozbity samochód marki Dodge oraz parę, której zachowanie wzbudziło podejrzenia. Mężczyzna twierdził, że pojazd został wypożyczony nieznajomemu, co tylko pogłębiło wątpliwości strażników miejskich.
Niejasna sytuacja na Stanisławowskiej
Tuż przed świtem, 26 grudnia około godziny 4, patrol VII Oddziału Terenowego natknął się na nietypową scenę. Przy rozbitym Dodge’u stała kobieta i mężczyzna, z wyraźnymi obrażeniami twarzy. Przód pojazdu był poważnie uszkodzony, a wokół porozrzucane były części samochodu. Dodatkowo, z auta wyciekały płyny eksploatacyjne, co potęgowało skalę zniszczeń. Mężczyzna twierdził, że kilkanaście minut wcześniej oddał samochód obcemu mężczyźnie narodowości ukraińskiej za 200 złotych, który miał wrócić po krótkiej przejażdżce. Jednak zamiast tego, właściciel znalazł swój pojazd rozbity o inny zaparkowany samochód.
Reakcja służb na miejsce zdarzenia
Para usilnie prosiła strażników o dyskrecję i pomoc w szybkim usunięciu pojazdu z miejsca wypadku. Ich stan, sugerujący spożycie alkoholu, nie umknął uwadze funkcjonariuszy. Po przeprowadzeniu rutynowej kontroli tożsamości, strażnicy wezwali policję, aby zabezpieczyć miejsce kolizji. Policjanci, którzy przybyli na miejsce, potwierdzili wcześniejsze podejrzenia o nietrzeźwości obojga uczestników.
Krytyczna ocena sytuacji
Na miejscu pojawił się również technik kryminalistyki, który przeprowadził szczegółowe oględziny uszkodzonego pojazdu. W wyniku tych działań, decyzją oficera dyżurnego, para została zatrzymana do dalszego postępowania. Ich niejasne wyjaśnienia oraz okoliczności zdarzenia wskazywały na możliwość popełnienia przestępstwa. Policja kontynuuje dochodzenie, aby wyjaśnić wszystkie aspekty tej tajemniczej kolizji.
Źródło: Straż Miejska m.st. Warszawy
