Bezmyślna jazda pod prąd może skończyć się w sądzie. Dramatyczne zdarzenie na drodze krajowej nr 50

Akuratne miejsce i moment – tak można opisać sytuację patrolujących policjantów, którzy stanęli oko w oko z kierowcą niebieskiego fiata, jadącego pod prąd. Gdyby nie pojawienie się policyjnego radiowozu na trasie mężczyzny, ten nieodpowiedzialny manewr mógł mieć tragiczne skutki. Kierujący fiatem, ignorując znaki drogowe, omal nie zjechał na drogę krajową nr 50, gdzie mógł stanąć na drodze pędzących ciężarówek. Choć wydarzenie to miało groźny charakter, udało się uniknąć tragedii.

Nieprzestrzeganie znaków drogowych potrafi przynieść poważne problemy. Łamiąc przepisy, stwarzamy zagrożenie dla swojego i cudzego bezpieczeństwa. Jedno z najgroźniejszych wykroczeń to jazda pod prąd. Taka sytuacja jest niebezpieczna dla innych kierowców, którzy poruszają się prawidłowo swoim pasem ruchu.

Policjanci z Piaseczna byli świadkami takiego właśnie zdarzenia. Zjeżdżali z drogi krajowej numer 50 w Górze Kalwarii, gdy tuż przed ich radiowozem pojawił się niebieski fiat. Natychmiastowo zareagowali – dali sygnał do zatrzymania i uniemożliwili kierującemu dalszą jazdę.

Podczas kontroli wyszło na jaw, że za kółkiem fiata siedział 61-letni mieszkaniec powiatu grójeckiego. Mężczyzna był zdumiony i przestraszony całym zajściem. Policji tłumaczył, że posiada prawo jazdy od roku i pierwszy raz korzystał z nawigacji. Według jego słów, podążał za komunikatem „na rondzie w prawo pierwszy zjazd” i nie zważał na znaki drogowe. Dopiero po zablokowaniu przez policję możliwości dalszej jazdy, zrozumiał, że coś poszło nie tak.

Mężczyzna musi teraz liczyć się z konsekwencjami swojego nieodpowiedzialnego zachowania. Sprawa znajdzie swój finał w sądzie w Piasecznie, gdzie grozi mu grzywna do 5 tysięcy złotych. Warto pamiętać, że taka sytuacja mogła skończyć się tragicznie. Z błędów w jeździe wynikają często poważne wypadki, czasem ze skutkiem śmiertelnym. Tym razem udało się uniknąć najgorszego, ale nie trudno sobie wyobrazić, co mogło by się stać, gdyby kierujący nie spotkał na swojej drodze radiowozu policyjnego.