Reduta Ordona na śmietniku historii. Czy naszą przyszłością będą kolejne cmentarze?

Na Reducie Ordona jest jak w serialu 1670, króluje ciemnogród. Problem tylko w tym, że sytuacja ma miejsce w realiach XXI wieku a nie w wyimaginowanym świecie X muzy. Cztery postacie na redutowej scenie, uzbrojone w dogmat o własnej nieomylności, toczą boje o zachowanie Reduty Ordona w jej obecnym, żałosnym stanie. Jerzy Platajs, Sebastian Tyszczuk, Marcin Artur Nadolski i Hanna Pilcicka-Ciura stoją za pomysłem nekropolizacji miasta, powolną destrukcją szańca 54 i wiekuistym bezczeszczeniem szczątków powstańców listopadowych.

Reduta Ordona. Ochocka Adamczycha na śmietniku historii

Redutę Ordona wpisano do rejestru zabytków jako „pozostałość po umocnieniach obronnych Warszawy, miejsca walk stoczonych 6 września 1831 roku w ramach powstania listopadowego”. I niby miejsce bliskie Polakom, symbol walk o wolność i Ojczyznę zostało ocalone, więc na papierze wszystko gra.

Opuśćmy jednak Matrix, załóżmy gumiaki i pójdźmy w teren. Co widzimy? Wysoka zabudowa, meczet (już wiemy, że wybudowany na części Reduty), CH Blue City, samochody śmigają po rozbudowanych arteriach Alej Jerozolimskich, samoloty latają po błękitnym nieboskłonie. Stolica tętni życiem i obrasta nowoczesną zabudową.

Pośrodku wszystkiego dzicz i błocko, biała plama na mapie stołecznej rzeczywistości. Reduta Ordona w obecnym wydaniu to swojska, ochocka Adamczycha, zdobiona szlakiem dzikich wysypisk śmieci, znaczona psimi i ludzkimi odchodami. Na zapomnianym przez urzędników polu bitwy z 1831 r. znajdują się dwie „dominanty”. Pierwszą z nich jest murowana buda, o którą walczą między sobą bezdomni, bo jest tutaj jedynym zadaszonym miejscem.

Drugą jest  pomnik społeczny, rekwizyt na lokalnej scenie politycznych wielkich improwizacji. To tutaj można usłyszeć  co roku patetyczne przemowy na cześć poległych w obronie szańca 54 Polaków, wygłaszane przez polityków i zaangażowanych społeczników. Te strzeliste akty  mowy w odniesieniu do rzeczywistości stanowią tylko zasłonę dymną, fasadę wzniesioną z kłamstw.

Bohaterowie bitwy z 6 września 1831 r. blisko 200 lat czekają na ekshumację i godny pochówek. Przeszkodą w realizacji tego słusznego celu jest retoryka „walecznych obrońców” szańca 54. Jerzy Platajs marzy o tym, by Reduta Ordona została kolejną nekropolią Warszawy. Miejscem tak godnym upamiętnienia, że aż zapomnianym, grobowcem pamięci o szańcu 54. Tyszczuk, Nadolski, Pilcicka-Ciura, reprezentujący Komitet Zachowania Reduty Ordona, Fundację Na Rzecz Ochrony Krajobrazu Kulturowego i „Ogród Warszawa” Stowarzyszenie na Rzecz Krajobrazu Kulturowego, bojkotują przeprowadzenie badań archeologicznych, domagając się, najogólniej mówiąc,  zaniechania. Wszystko sprowadzić ma się od jednego: niech zostanie tak, jak jest. A jak jest, każdy widzi na załączonych obrazkach.

Po szczątkach poległych obrońców z szańca 54 obecnie spaceruje się z psami, miażdżone są one kołami aut nieświadomych niczego muzułmanów, przyjeżdżających  na modlitwy do meczetu. Sterty śmieci i chaszcze są całunem żałobnym okrywającym kości żołnierzy.

Wspomniana czwórka „orędowników Reduty” walczy o stałe trwanie tego stanu rzeczy. Blokują badania archeologiczne i ekshumację szczątków, jednocześnie marząc o wielopiętrowym muzeum, a jeszcze lepiej… mauzoleum. A tak się zwyczajnie nie da, to czyste mrzonki. Ich buńczuczne pomysły oraz inicjatywa wymierzona przeciw realizacji prac badawczych i  ekshumacyjnych, de facto blokują jakiekolwiek upamiętnienie. Każdy może powiedzieć „Reduta Ordona to Ziemia Święta i na hektarach pola bitwy żadnych mieszkań, niech tu będzie tylko muzeum i pomniki”, ale to tylko z pozoru patriotyczne hasełka. To naprawdę li tylko narracja godna jaśnie oświeconego sarmaty rodem z Adamczychy, której celem jest blokowanie jakichkolwiek działań, by ostatecznie– cytując klasyka – „nie było niczego”.

Czterej jeźdźcy spod znaku nekropolizacji

Nasi heroiczni obrońcy redutowego rozkładu schronili się w ministerialnych szańcach PiS-u, na etatach dyrektorów w państwowych instytutach i instytucjach oraz na stanowiskach prezesów w bastionie trzeciego sektora.

Po pierwsze, marzą o tym, by wydać z kasy państwowej setki milionów na wykup Reduty Ordona- wydawanie budżetowych pieniędzy jest przecież takie lekkie, łatwe i przyjemne.

Po drugie, chcą, by teren ten był kolejnym cmentarzem w okolicy, bo tego właśnie życzą sobie Jerzy Platajs, specjalista od grobów i nekropolizacji, Marcin Artur Nadolski, tkwiący po uszy w historii, lecz nieczuły na obecny stan Reduty Ordona, Sebastian Tyszczuk, don Kichot od ochrony krajobrazu i Hanna Pilcicka-Ciura, działaczka spod bandery Państwowego Muzeum Archeologicznego.

Jerzy Platajs, piewca nekropolizacji, otrzymał swą funkcję wicedyrektora Departamentu Dziedzictwa Kulturowego za Granicą i Miejsc Pamięci za czasów PiS. To zarządzany przez niego departament przyznał 10 mln dotacji skompromitowanej fundacji Dworczyka, odmawiając jednocześnie dotowania projektów związanym z Katyniem. Ktoś uwierzy, że do dziś ten PiS-owski wysokiej rangi urzędnik pracuje we wspomnianym departamencie?

Marcin Artur Nadolski, związany z Komitetem Zachowania Reduty Ordona w latach 70. był piórem pisma ,,Sztandar Młodych” lansującego propagandę komunistycznego reżimu. Wielokrotnie wyjeżdżał też do ZSRR. Może dlatego nie dziwi jego zamiłowanie do monumentalnych upamiętnień cmentarnych. Gorzej, że wypiera ze świadomości wielokrotnie już powtarzany w przestrzeni publicznej komunikat, że Państwa Polskiego nie stać na wykup terenu Reduty Ordona z rąk prywatnych właścicieli.

Sebastian Tyszczuk, to miłośnik białych plam na mapie Warszawy, piewca spontanicznie wybujałej roślinności w przestrzeni miejskiej i krajobrazu utkanego z dzikich wysypisk. Tyszczuk blokował badania archeologiczne i ekshumację szczątków powstańców, dywagując czy aby nie przekazać uprawnień wojewódzkiego konserwatora zabytków prezesowi IPN-u i usunąć z postępowania w sprawie Reduty ministra kultury. Wetowanie dla samego wetowania jest współczesną analogią sarmackiego liberum veto. Nie zapominajmy jednak, że każdy dobry szlachcic grabi przecież do siebie. Sebastian Tyszczuk kopał więc w stołek, na którym zasiadał minister Gliński, wyciągając z powodzeniem rękę po granty rozdawane przez PiS.

Hanna Pilcicka-Ciura jest niczym antyczna bohaterka obciążona winą tragiczną. Udziela się w organizacjach bojkotujących przeprowadzenie badań archeologicznych na szańcu 54. Szkopuł w tym, że te prace badawcze ma wykonać Państwowe Muzeum Archeologiczne, którego pracownikiem od wielu lat jest właśnie Pilcicka-Ciura. Nasza współczesna Antygona z rozkoszą smakuje bojkot pracodawcy w mediach społecznościowych, blokując ekshumację i godny pochówek żołnierzy. Blokuje również, wbrew deklaracjom stowarzyszenia, do którego przynależy, wkład w poszerzanie wiedzy naukowej, w tym przypadku wiedzy o Reducie Ordona. Schizofreniczny spektakl rozgrywający się na naszych oczach ciągnie naszą bohaterkę w dół, jej pozycja słabnie wraz w erozją PiS-owskich decydentów z wpływowych stanowisk. Pani Hanna, dziesiątki lat siedzi na stanowisku kustosza w PMA, zapewne już dawno zapominając jak wygląda praca prawdziwego archeologa. Na pewno nie jest to aktywność na Facebooku i atakowanie inicjatyw własnego muzeum.

Ciemnogród w stołecznym grodzie

Zwolennicy nekropolizacji dyrektywnie żądają i oczekują, że ich będzie na wierzchu. Państwo wszystko sfinansuje i sprawa załatwiona. Prawda jest jednak taka, że nie nadążają oni za realiami. Ministerstwo kultury, władze Warszawy i Ochoty podchodziły do tematu upamiętnienia Reduty Ordona niejednokrotnie. Czas i budżet zweryfikowały dalekosiężne plany wykupienia redutowych działek i upamiętnia bitwy w wielkim stylu. „Państwa polskiego nie stać na marzenia” – podsumował sytuację dzieła 54 wiceburmistrz Ochoty Grzegorz Wysocki w styczniu bieżącego roku na antenie Radia dla Ciebie.

Ciemnogród. To słowo jest doskonałym podsumowaniem narracji żywcem wyjętej z serialu 1670. I chociaż ta retoryka na ekranie bawi, to w realu, wobec Reduty Ordona, przeraża. Nawoływanie do nekropolizacji kolejnych miejskich przestrzeni i nazywanie śmietnika miejscem pamięci jest bodaj najwyższym stopniem odklejenia od rzeczywistości. W upamiętnianiu nie chodzi wszak o to, by zakopać historię, ale o to, by wydobyć ją na światło dzienne i przywrócić pamięci obecnych pokoleń. Historia jest częścią narodowej tożsamości, jest pamięcią żywych o czasach minionych. Nie chcemy chować jej wstydliwie w krzakach i tworzyć miejsca niepamięci, kolejnego wyizolowanego obszaru w miejskiej przestrzeni. Nie dajmy gnić w ziemi naszym bohaterom i wznosić pogrobowcom stosów, na których spłoną wszystkie idee upamiętnienia Reduty Ordona. Nie dajmy się znekropolizować! Ekshumujmy i pochowajmy naszych Bohaterów z godnością na jaką sobie zasłużyli oddając życie za nasz kraj. Pochowajmy ich na cmentarzu, a nie tworząc nowe i kolejne cmentarze w środku miasta, pomiędzy blokami, meczetem, a galerią handlową. Nowa władzo, kimkolwiek jesteś i skądkolwiek przychodzisz, działaj i nie patrz na sarmatów naszych czasów.

Ewa Nowak

Zdjęcie główne – screen za https://memy.pl/mem/456649/Reduta_Ordona_a_1670